
Wpierw grzyby
- znaleźliśmy kilka, ale później mama lekko się zmęczyła
i wylądowałem w wózku.
Stąd też niezły widok.

Po spacerze lekko zgłodniałem.
Na głód dobre okazały się babcine ogórki.

Drzemka w Szymbarku.
I lody,
oczywiście ja tylko wafelek,
ale było warto. Dobry był. Szkoda, że taki mały.
Mama mówi, że:
zaprasza na jajecznicę z kurkami w poniedziałkowy poranek
lub jutro, jeśli ktoś nie śpi.