Odwiedziłem dzisiaj z rodzicami i dziadkami
działkę cioci Ani.
Ciocia Patrycja oprowadzała mnie po włościach.
Tata miał bojowe zadanie - zbierać jabłka z wysokich gałęzi.
Z niższych próbowałem sam zbierać.
Nawet udało mi się zerwać czerwone dla mamy.
Babcia Ula (ponoć - jak co roku) wdrapała się na drzewo
by też dzielnie zbierać owoce.
Sprawdzanie jakości przebiegało sprawnie
i te dobre trafiały do kosza.
2 komentarze:
nie każda babcia skacze po drzewach... Aleks ma szczęście.
Już nie mogę się doczekać jabłeczników z tych jabłuszek :)
jabłecznik ponoć wczoraj został upieczony u drugiej babci i jutro będziemy smakować ;)
Prześlij komentarz