Odwiedziłem dzisiaj z rodzicami i dziadkami
działkę cioci Ani.
Ciocia Patrycja oprowadzała mnie po włościach.
Tata miał bojowe zadanie - zbierać jabłka z wysokich gałęzi.
Z niższych próbowałem sam zbierać.
Nawet udało mi się zerwać czerwone dla mamy.
Babcia Ula (ponoć - jak co roku) wdrapała się na drzewo
by też dzielnie zbierać owoce.
Sprawdzanie jakości przebiegało sprawnie
i te dobre trafiały do kosza.