wtorek, 16 lutego 2010

Ostatki ale jak?

Od niepamiętnych czasów Ostatki zwane także zapustami,
mięsopustem czy śledzikiem
to czas żegnania karnawału
i przygotowywania się do Wielkiego Postu.

Jeszcze w XIX wieku we wtorkowy wieczór dzień
przed Środą Popielcową

kobiety zamężne spotykały się w karczmie, którą brały we władanie.

Zamawiały wódkę, zakąski, ciasta i przy hucznej muzyce
spędzały czas na ...

(i tu nic nowego) obmawianiu mężczyzn

a po północy rozp
oczynały tańce, które miały spowodować urodzaj lnu i konopi.

Mężczyźni którzy w tym czasie znajdowali się w tejże karczmie,

dopiero po północy mogli się "dosiąść" do zabaw
y.
Wg tradycji panny i kawalerowie,
którzy w czasie karnawału nie zmienili swojego stanu

wprzęgano do ciężkiej drew
nianej kłody zwanej klocem.
W taki sposób ciągnięto ich na oczach mieszkańców wsi do karczmy,
gdzie musieli się wykupić.
Miało to przypomnieć delikwentom że życie toczy się wg niezmiennych reguł,

a kto je łamał winny był wysłuchiwania szyderczych uwag.

W XIX wieku szlachta ostatki spędzała na kuligach,
odwiedzając każdy dwór, gdzie czekał syto zastawiany stół jadłem i różnego rodzaju trunkami.
Zaś we wsi "grasowały" przebierańcy hucznie pobudzając siły witalne przyrody po zimie.

W XX wieku tradycje te
powoli zanikają.
Żegnanie karnawału spędzamy w domowym zaciszu,
ze znajomymi gdzieś na uchodźstwie,
lub na wielkich balach w Rio de Janeiro, czy w Wenecji.

Trzeba pamiętać jednak że po północy m
ilknie muzyka, "skrzypek rwie strunę",


a zamiast mięsiwa na stołach gości śledź i inne postne dania.

A jak u was minął śledzik?

3 komentarze:

robs pisze...

a był jakiś śledzik ? :)

pani Arnoldzikowa pisze...

był, był... tylko chyba ze względu na Kryzys taki dość skromny w tym roku :))))

domi pisze...

Ciekawe jak życie się zmienia...