Moją pierwszą imprezę rozpocząłem dość spokojnie,
ale nie przespałem jej całej.
(mama mówi, że wyglądam tutaj jak aniołek)
Kiedy się już najadłem rozpoczęło się
przechodzenie z rąk do rąk.
Dość przyjemnie było na rękach u Mamy Chrzestnej.
U taty też nie było najgorzej,
wujek nie opuszczał mnie na krok.
A później była sesja zdjęciowa z dziadkami.
Miałem też swój własny, pierwszy tort.
Do tej pory zastanawiam się
jak oni zmieścili moje długie imię.
I jak na dobrą imprezę przystało
zakończyłem ją
błogim snem w objęciach mamy.